niedziela, 4 maja 2014


Rozdział V 
,,Michał."

Wypisali mnie ze szpitala, to na prawdę nic poważnego. Co dzień muszę robić jakieś badania, czy coś w tym stylu. Uspokoiłam się trochę. Tyle, że samo to, że coś mi dolega, jest straszne.  Ojciec wyjechał, a ja cały czas martwiłam się tym, że mieliśmy się  pocałować, znaczy się ja z nim. Nawet nie wiem co mam myśleć, czy chciałam tego czy nie. Ja go cholernie kocham! Nie wiem co mam robić, jestem głupia. Przecież Nadia i on nie dawno byli razem. To jest okropne, nie wiem co mam ze sobą zrobić, zakochałam się w nim, tym głupim i nieogarniętym chłopaku. Nie, to nie może być możliwe. Zadzwoniłam do Nadii, aby do mnie przyszła. Zjawiła się szybciej niż myślałam.
- Hej myszko. - Uśmiechnęła się do mnie. - Jak tam? Jak się czujesz? Lepiej ci? Tak się za tobą stęskniłam, chociaż nie widziałam cię zaledwie dzień. - Przytuliłam ją jak najmocniej. Kocham ją strasznie, nie potrafię jej okłamywać.. Ale muszę.
- Hej. Dobrze, o wiele lepiej się czuję.
- To wspaniale, opowiadaj, jak było. - Widać, że cieszyła się z spotkaniem ze mną.
Opowiadałam jej o wszystkim o czym nie wiedziała. Lecz nie potrafiłam jej powiedzieć jednego, to ją na pewno wystarczająco by zraniło. Patryk.. on mi całe życie marnuje, nie wiem o czym mam myśleć. Nadia przesiedziała ze mną cały dzień w łóżku, z chipsami i telewizorem, jest na prawdę kochana. Zeszłam na dół, musiałam porozmawiać z matką. Przecież przez całe życie mnie okłamywała.
- Hej mamo. - Kiedy spojrzałam jej w oczy, zmiękłam.- Dlaczego mnie okłamywałaś, przecież ty masz cukrzycę, a nic nawet nigdy mi o tym nie było wiedzieć.
- Pytam się.. Jak miałam ci kiedykolwiek powiedzieć? Skoro nasze rozmowy kończą się po minucie? No wytłumacz, przepraszam, nie chcę już rozmawiać. - Odwróciła głowę, myślałam, że płacze. Nie wiem dlaczego mogłam być dla niej taka wredna. Postanowiłam iść do pokoju. Nagle stanęłam. Pomyślałam, "muszę to zmienić". Zawróciłam, podbiegłam i ją przytuliłam.
- Kocham cię mamo, przepraszam.
- Ja też cię przepraszam. - Odpowiedziała, płakałyśmy oby dwie. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale kiedyś i tak musiałabym nawiązać z nią kontakt. Usiadłyśmy na kanapę. Włączyłam telewizor, puściłam moją ulubioną muzykę, oparłam głowę o ramię matki, zamknęłam oczy.
- Jak ja za tym tęskniłam. - Powiedziała mama. Zasnęłam.
Obudziłam się dziwnym trafem rano, otulona kocem, włączoną muzyką. Wstałam, zaczęłam się śmiać, z byle powodu. Poszłam na górę, ubrałam się. Jak normalny dzień, zjadłam śniadanie. Dowiedziałam się, że dzień liczy mnie do wyjazdu na wieś. Zaczęłam tak się cieszyć, że zapomniałam o swoich grzankach, które niestety się już spaliły. Dochodziła godzina 11. A ja leżałam w łóżku, lecz na prawdę tego dnia byłam przeszczęśliwa, do czasu.. Ktoś zapukał, otworzył drzwi, przestraszyłam się, jednak wyszedł zza korytarza, nędzarz, głupiec. On, zmienił moje życie na gorsze, mina mi się od razu zgorszyła. Wstałam, przywitałam się. Nic nie mówiłam. Jakby odebrało mi mowę.
- Co słychać? - Powiedział.. Patryk.
- Spoko. Jakoś leci.
- Coś nie masz humoru? Przeze mnie?
Znowu cisza.
- Powiesz?
- Nie, nie przez ciebie, mówię, że jest okej. - Odpowiedziałam.
Zbliżył się. Od razu się odsunęłam.
- Słuchaj.. - Przeszkodziłam mu.
- Nie, nie chcę nic słuchać.  Wtedy z tym pocałunkiem.. dobrze, że do tego nie doszło. Ja cię kocham, ale nie chcę nic. Rozumiesz? Chcę się z tobą przyjaźnić. Dlatego, przestań zachowywać się jak cholernie zakochany.. - Te słowa ledwo co mi przez gardło przeszły.
- Bo jestem w tobie cholernie zakochany.. - Wyszeptał. - Dobra, będę spadać, nic tu po mnie, widzimy się za miesiąc, ponieważ wiem, że wyjeżdżasz, pamiętaj, że zawsze jestem przy telefonie, i że możesz zadzwonić. - Przytulił mnie i wyszedł, ja nie chciałam źle, jednak tak wyszło.
Wydaje mi się, że dobrze zrobiłam, dało mi to nadzieję na lepsze. Zaraz potem zaczęłam pakować swoje niezbędne rzeczy. Nadia przyszła się ze mną pożegnać, zamieniłyśmy parę słów, ponieważ również jutro wyjeżdżała do swojej ciotki, z którą akurat mam bardzo złe wspomnienia. Jak to przyjechały oby dwie w Lany Poniedziałek, jakoś 3 lata temu,  do mnie do domu, zaniosły mnie "śpiącą" do wanny. A ja ani drgnęłam, i zaczęły mnie oblewać prysznicem,  a ja biedna myślałam, że byłam nago, zaczęłam z zamkniętymi oczami szukać ręczniku, i krzyczeć "pomocy, topią mnie!" Oby dwie mądrale miały przesrane z moim tatusiem, który zaraz potem zaczął je oblewać wiadrami z wodą. Należało im się. Na prawdę tworzymy z ojcem zgraną parę w Lane Poniedziałki, zawsze potrafimy każdego zdziwić naszymi pomysłami.  Oj tęsknię za starymi czasami, chociaż wiem, że nigdy nie powrócą. Chyba, że na kamerze. Nadia poszła, a ja już zaczęłam za nią tęsknić. Do wieczoru wypisałyśmy może z 200 sms'ów. Oj, boje się co będzie przez miesiąc. Cieszyłam się tak strasznie z wyjazdu, że zasnęłam już po 21. Obudziłam się wcześnie i wyruszyłam w 2 godzinną podróż do babci. Byłam strasznie zaspana, ale i szczęśliwa. Wzięłam walizki w rękę, wyszłam na cudowną trawę, która jakby  się do mnie uśmiechała, byłam już w swoim ulubionym miejscu, wiosce, gdzie mieszkała babcia. Otworzyłam bramkę, i weszłam na podwórze. Ktoś w kaloszach, starych spodniach i bluzie, spojrzał na mnie. Uśmiechnął się, patrzał cały czas,  było to już przerażające. Przywitałam się z babcią, a pożegnałam z mamą. Zajęłam swój pokoik, ciepły i przytulny. Zaraz potem poszłam do babci.
- Babciu?
- Tak kochanie.
- Kim jest ten chłopak co u ciebie na podwórzu dzisiaj był? - Zapytałam.
- A wnusiu, to pomocnik i mój i dziadka. Pomaga nam w gospodarstwie. Całkiem przystojny z niego chłopak. Prawda? Zapoznaliście się już? - Powiedziała babcia.
- Nie zapoznaliśmy się jeszcze. A co do jego wyglądu, to nie przyglądałam się nawet. - Tak na prawdę nie chciałam nic babci mówić, ale całkiem ładny to on był.. Postanowiłam się przejść. Poszłam do sklepu, który był z kilometr od babci domu. Spacer dobrze mi zrobił. Weszłam do sklepu.
- Witaj Julciu! Jak miło cię widzieć.- Przywitała mnie pani Jadwiga. Dobra koleżanka babci.
- Dzień dobry! Mi również miło zobaczyć powtórnie pani cudowny uśmiech. - Strasznie się cieszyłam, że znów jestem w tym sklepie.
- Na ile wpadłaś? - Zapytała.
- A na miesiąc raczej, może nawet i dłużej zostanę, zobaczy się. - Odpowiedziałam. Porozmawiałam chwilę z panią Jadwigą, postanowiłam wrócić do domu, otworzyłam drzwi. Usłyszałam dzwonek, ktoś do mnie dzwonił. Zapatrzyłam się w telefon, zrobiłam krok, i uderzyłam w kogoś.
- Oj przepraszam, przepraszam, nie zauważyłam. - Spojrzałam na pokrzywdzoną osobę, i zauważyłam, że to był on! Ten chłopak z podwórka, od razu się odsunęłam.
- Nic się nie stało. - Odparł i wszedł do sklepu.
Przestraszona widokiem przystojnego chłopaka, ruszyłam szybkim tempem w stronę domu. Nagle podjechał do mnie człowiek, którego przed chwilą widziałam, zatrzymał się swoim motorem.
- Do domu jeszcze trochę masz, może cię podwieźć? - Zapytał uśmiechając się, czułam się dziwnie, nie chciałam zbytnio wsiadać na to coś.
- Przejdę się. - Odpowiedziałam.
- Wsiadaj, nic ci się nie stanie, słowo honoru.
No i udało mu się mnie namówić. Wsiadłam na ten motor, co prawda pierwszy raz jeździłam tym czymś. Złapałam się go mocno, bałam się. Dojechaliśmy do celu.
- Dzięki. - Odparłam.
- Nie ma za co. Sama przyjemność mieć kogoś, tak fajnego na motorze. - Myślałam, że zapadnę się ze wstydu..  - Spotkamy się jutro, co?
- Może. - Weszłam na podwórko. W głębi serca, cieszyłam się jak głupia, że zaproponował mi te spotkanie, chciałam skakać z radości, ten chłopak na prawdę wydawał się taki miły. Chyba się zakochałam. On jest wspaniały, te jego oczy! Dowiedziałam się, że jutro Majka wpadnie do mnie, sprawiło mi to ogromną radość. Akurat przejeżdża przez tą miejscowość i namówiła mamę, żeby została u mnie na chwilkę. Strasznie się ciesze, nie mogę się już doczekać.  Rano wcześniej niż myślałam, ktoś obudził mnie szklanką wody! Była to oczywiście Majka! Tak strasznie się cieszyłam z jej wizyty. Tak na prawdę polubiłam ją strasznie, myliłam się na serio co do niej. Jest całkiem miła i sympatyczna. Poprosiłam ją, aby poszła za mnie do kurnika i wzięła dla babci 2 jajka, ponieważ ja nie byłam nawet ubrana. Od razu poszła, chociaż po raz pierwszy to robiła. Ubrałam się, a Majka nawet nie wróciła. Spojrzałam przez okno. Zauważyłam go z nią! To było dla mnie szokujące, uchyliłam okno aby podsłuchać o czym rozmawiają. Najwyraźniej pan przystojny lubi flirtować z dziewczynami.
- Miło mi cię poznać. - Oznajmiła Maja.
- Mi ciebie też. - Powiedział nieznajomy chłopak. - Skąd jesteś i skąd się tu wzięłaś? - Uśmiechnął się do niej, chciałam krzyknąć do Majki aby wróciła!
- Przyjechałam tu do mojej przyjaciółki - Ona nazwała mnie przyjaciółką! - Jest tu na wakacjach u babci.
-A tak, widziałem ją parę razy, mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy, podasz mi swój numer?
Wtedy Majka podała mu swój numer myślałam, że wybuchnę. Nienawidzę tego chłopaka, flirtuje z każdą dziewczyną, na to wygląda.. Byłam okropnie wkurzona. Majka weszła, udałam, że nic się nie stało. Oglądałyśmy film, znów jakiś beznadziejny. Przegadałyśmy na wszystkie tematy, Majka musiała już jechać, a ja zostałam znów sama. Zasnęłam i obudziłam się późnym wieczorem. Zatroskana babcia, stała nade mną jakbym właśnie umierała.
- Babciu? Coś się stało?
- Nie, chyba nie. Myślałam, że nie żyjesz! Przespałaś pół dnia, nic nawet nie zjadłaś. Przyniosłam ci kolację. - Ona była taka przestraszona..
- U mnie to normalne, że tak długo śpię, dziękuję. - Zaczęłam się śmiać jak opętana, pierwszy raz w życiu ktoś aż tak się o mnie troszczy. Włączyłam sobie film i zajadałam kolację. Wnet usłyszałam stukanie do okna, przestraszyłam się okropnie, popatrzałam się w okno, i zauważyłam kogoś! Jakiś wysoki facet stał i pukał mi do okna! Było ciemno i nie mogłam rozpoznać kto to jest. Wzięłam gruby, ciężki, stary świecznik i podeszłam do okna, bałam się, chciałam zacząć krzyczeć, otworzyłam szybko okno, chciałam go już uderzyć.
- Hej! Przestań! To ja! Nie bój się.. - Zaczął krzyczeć..
Kamień spadł mi z serca. Był to zacny bezimienny chłopak.
- Czego tu chcesz? Jest już noc! - Chciałam być dla niego wredna..
- Chciałem żebyś poszła ze mną gdzieś..
- Hmm. A czy może znamy się w ogóle? Chyba nie. Mogłeś przecież Majkę gdzieś zabrać. - Powiedziałam. Nie chcący wymcknęły się mi te słowa, byłam okropnie wkurzona. Zapadłam się ze wstydu..
- Nie znamy się, ale chciałbym cię poznać. A o Majkę się nie martw gdzieś ją kiedyś zabiorę! - Powiedział uśmiechając się.
Ubrałam buty i postanowiłam pójść gdzieś z nim w ciemną noc..
Przeszliśmy kawał drogi, a on nawet nie zapytał mnie o imię, zatrzymałam się.
- No chodź czemu nie idziesz? - Zapytał.
- Zimno mi się robi.. A ja nawet nie wiem gdzie idziemy!
- Nie bój się, zobaczysz.. Trzymaj. - Ściągnął swoją kurtkę i mi ją dał. - Ubierz ją. Będzie ci cieplej.. Idziesz ze mną?
- Dobra.. Mam nadzieję, że zaraz dojdziemy? - Strasznie się cieszyłam, że dał mi tą kurtkę.
- Tak, Tak. Nie martw się. - Odpowiedział.
Jego celem, była skarpa, piękny widok.. Śliczny! Nigdy w życiu tego nie widziałam. Tu było na prawdę niesamowicie, podziwiałam wioskę, i lasy wokół niej, a księżyc rozświetlał skarpę. Przecudownie!
- No i jak ci się podoba? - Zapytał bezimienny.
- Całkiem niezłe.
- Może nawet źle zacząłem, mam na imię Michał. Z tego wszystkiego nawet ci się nie przedstawiłem. - W końcu wiedziałam jak ma na imię!
- A ja Julka. - Po raz pierwszy uśmiechnęłam się do niego. Usiedliśmy na skarpie.
- Wiesz? Ja już cię widziałem wcześniej.  Nie wiem czy pamiętasz, ale spotkaliśmy się przypadkiem w kinie. Pamiętasz? I znałem już wcześniej twoje imię. - Zaczął się śmiać.
- A no tak, pamiętam, przepraszam jeszcze raz, że stanęłam ci w wejściu. - Teraz i ja się śmiałam. - A skąd niby znałeś moje imię?
- Twoja koleżanka, ta która właśnie była z tobą na tym filmie. To ja ją właśnie spotkałem później, wróciła się do kina, bo zostawiła telefon w sali. I zamieniliśmy parę słów, a w tym dowiedziałem się też, że wpadniesz do mojej miejscowości, a także, że wybierasz się do takiej samej szkoły co ja. - Uśmiechnął się.
- Ja nic nawet nie wiedziałam, to dobrze, sporo będziesz miał do szkoły. - W głębi duszy serce drżało mi za każdym słowem wypowiedzianym do niego.
- No właśnie nie, będę wynajmował tam małe mieszkanie, całkiem blisko tej szkoły. - Zauważył, że stawałam się senna. - Połóż się, popatrz w te gwiazdy. Widzisz wóz? - Zapytał.
- Nie znam się na tych gwiazdach. - Odpowiedziałam.
- Zobacz, tam jest wóz. - Wskazał na pare naście gwiazd. Wytłumaczył mi wszystko.  Na prawdę myślałam, że zasnę. Ale miło było mi go słuchać, ten lekki głos. - Może chodź do domu, co?
- Mogę iść. - Udałam, że się tym nie przejęłam.
- Wskakuj. I tak ledwo co idziesz, zaraz zaśniesz. - Uśmiechnął się do mnie, bałam się, że się zaczerwieniłam. Niósł mnie na baranach cały czas, nawet nie mówił, że mu ciężko, to było urocze.
- Nie jest ci ciężko? - Zapytałam.
- Nie, nie. - Odpowiedział.
 W połowie drogi nic już nie czułam bo zasnęłam.. Ten sen był inny niż kiedykolwiek..

poniedziałek, 24 marca 2014

Niecodzienność.;o. "Wieczność"

Rodział IV. Niecodzienny, z wielką pasją. ♥

Kiedy ojciec był w domu, nie chodziłam do szkoły. Nie miałam ochoty, albo chciałam spędzać z ojcem czas, zresztą i tak to był koniec  roku szkolnego. Szybko ten czas minął. Patryk się nie odezwał, miałam kontakty telefoniczne z Nadią, mówiłam jej, że jestem chora, aby nie przychodziła. Mówiłam tak Nadii, ponieważ nie ogarnęłam się po ostatnim wypadku z Patrykiem. Cały czas o tym myślę, boje się co będzie jeśli to się wyda. Z każdym dniem miałam dość wszystkiego, jednak mój ojciec zawsze mnie pocieszał, chociaż o niczym nie wiedział. Przynosił mi śniadanie do łóżka, to jest wynagrodzenie za to, że wyjechał. Kocham go strasznie. Wstałam dziś z łóżka pełna życia, chociaż ojca nie było, to jakoś potrafiłam zapomnieć o złych rzeczach. Ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę! - Myślałam, że to matka, jednak się zdziwiłam.
- Cześć, mogę wejść? - Uchyliły się drzwi i zauważyłam, że to Patryk.
- Wejdź. - Nie chciałam go wyganiać. Chociaż bardzo nie chciałam tego spotkania.
- Słuchaj, długo próbowałem przestać.. no.. wiesz, myśleć o tobie. Ale nie mogę, to jest silniejsze, dlatego też spotykałem się z Nadią, aby zapomnieć o tobie. Lubię bardzo ją, bo to także moja przyjaciółka, zauważyłem też, że się zakochała we mnie, wykorzystałem sytuację.  Wiem jaki ze mnie egoista, ale ja nie chciałem źle. Żałuję tego, bo przeze mnie cierpi.  Wiem także, że po tym wszystkim nic nie będzie między nami. Eh, wybacz mi o to tylko cię proszę. No i przepraszam.
Pomyślałam "jaki z niego straszny człowiek ". Dalej się nie odzywałam.
- Wiem, że musisz wszystko przemyśleć , ale wybacz, proszę. - Powiedział.
W tym momencie, spojrzałam  na niego, on na mnie. Te jego oczy po raz drugi mnie uwiodły.
- Okej, ale na razie nie chcę się z tobą spotykać.
- Dobrze, ja już pójdę, do zobaczenia. - Wyszedł.
Nie wiem co mam ze sobą zrobić.. On mnie kocha. To jest najgorsze co mogło mnie spotkać, nie chcę go olać ale teraz kiedy wiem całą prawdę, nie chcę się z nim spotykać, nie chcę patrzeć na niego wiedząc, że on może mnie kochać. Będę dla niego przyjaciółką, a on może to całkiem inaczej odbierać. Nie wiem co mam robić, to wszystko mnie przeraża. Poszłam na dół aby zrobić sobie coś dobrego do zjedzenia.  Nagle przyćmiło mi w oczach, zakręciło mi się w głowie. Oparłam się ręką o  blat w kuchni. Myślałam, że zemdleję.  Nie widząc prawie nic, podeszłam powoli do kranu. Nalałam wody do szklanki. Usiadłam na kanapę, łyknęłam wody. Wypiłam około 2 l. wody, po raz pierwszy w życiu, w ciągu paru minut. Po chwili przeszło, lecz ból głowy nadal nie przestał odchodzić. Pierwszy raz w życiu przydarzyła mi się taka sytuacja. To aż dziwne. Może i to przez nerwy, sama nie wiem. Musze przestać myśleć o Patryku i zająć się czymś innym.
Niedługo zakończenie szkoły, odstresuję się u babci na pewno, nie mogę się doczekać tego zapachu wsi. Matka wróciła z pracy. Chciałam iść na górę kiedy usłyszłam.
- Czemu uciekasz? Nie możesz usiąść normalnie, oglądać telewizji?
-Nie. - odpowiedziałam.
- Tak ci ciężko widzieć mnie? - Spojrzałam na nią, nie mówiłam nic nadal. Poszła do kuchni, jak to zawsze po swojej pracy w biurze. Każdy uważa ją za świetną matkę, nienawidzę ludzi, nie znają a oceniają. Moje życie z matką nigdy nie będzie normalne. Chciałabym mieć takie życie jak inni, mają dobre kontakty z matką, a ja? Muszę z nią siedzieć w jednym domu i się do niej nie odzywać. Z każdym dniem coraz gorzej jej mam dość, chociaż nie wiem za co, chyba jeszcze nie wybaczyłam jej po ostatnim dalekim wydarzeniem, jak to, kiedy ją jeszcze strasznie kochałam, zostawiła mnie poprostu samą. Z jakąś opiekunką, ja miałam tylko 10 lat. A ona wyjechała sobie od ojca, ode mnie. Nie wiem czy kiedyś jej to wybaczę. To jest nie wybaczalne. Strasznie byłam senna. Zasnęłam. Wstałam po 4 godzinach, chyba najdłuższy mój sen w ciągu roku. Wyszłam do parku, zaczerpnąć świeżego powietrza. Ujrzałam Jakuba na ławce, palącego fajkę.
- Chcesz zapalić?
- Eh. to nie dla mnie. - Odpowiedziałam.
- Coś jesteś przygnębiona hm? - Zadymał fajką. Poczułam zapach.
- Daj mi to. - Wzięłam od niego fajkę wzięłam w usta. Pociągnęłam.  Zaczęłam się krztusić. Nie za bardzo mi to smakowało, ale da się przeżyć, to był mój pierwszy raz.  - Mogę jeszcze co nie?
- Pewnie pal ile chcesz. - Zdziwiło go to, bo do mnie to nie podobne.  Usiadłam obok niego na ławce, zaczęłam palić, to jedną, potem drugą fajkę. To mnie wciągnęło.
- Daj jeszcze jedną.
- Nie, przestań już, coś ci odbiło. - Powiedział Jakub. Ocknęłam się troche.
- Dobra ja już pójdę.
- Dobra, narazie. - Odpowiedział.
To co zrobiłam, przeraziło mnie. Weszłam do korytarzu, znowu ten ból, przeraźliwy ból. Oparłam się o stół, niespodziewanie zobaczyłam tylko zamazaną matkę. Nic prawie nie widziałam. Słyszałam:
- Ej, co się dzieje, żyjesz?
Nagle, nie wiedząc co się dzieje, zemdlałam. Obudziłam się w szpitalu.
-Dzień dobry Julko. - Słyszałam głos nieznajomego faceta, który wydawał się lekarzem, którego zbytnio nie widziałam. Chyba podeszła matka, zaczęła mi opowiadać co się stało, po raz pierwszy chyba była lekko smutna, z tego co oczywiście widziałam. A miałam zamazane w oczach, więc nie mogę na sto procent powiedzieć.Mówiła coś, o jakimś cukrze. Nie słyszałam zbytnio, matka zaraz wyszła a weszła Nadia, uśmiechnęłam się lekko.
- Hej, boże, czemu mi nic nie mówiłaś, mogłam do ciebie przychodzić, cała klasa się o ciebie martwi. Patryk nie  przyszedł, bo nie mógł, tylko ja mogłam wyjść z lekcji do ciebie. Jak to się stało, że ty zemdlałaś? Co się dzieje, Julka? To wszystko przeze mnie i Patryka, przez ojca, matkę? Nie martw się, śpij lepiej, będzie dobrze. - Uśmiechnęłam się powtórnie, zamknęłam oczy.  Obudziłam się pare godzin później, późnym wieczorem, na dworze było strasznie ciemno, kompletnie nie pamiętałam co się stało.
-Czeeść. - Przetarł ręką mi po puliku, odsunęłam głowę na bok, aby uniknąć głupich sytuacji. Teraz wiedziałam, że to Patryk.   - Jak się czujesz?
- Nie wiem. - Jakoś wykrztusiłam te słowa.
-Przepraszam za wszystko. Kocham cię. - I wtedy spojrzałam prosto w jego oczy,  piękne oczy.  Ja go przecież też kocham, to nie możliwe. Zbliżał się do mnie, zamknęłam oczy. Chciałam tego pocaunku. Usłyszałam pukanie, Patryk szybko się odsunął. Wszedł lekarz.
- Chłopcze, czy mógłbyś wyjść? Muszę porozmawiać z twoją dziewczyną.
- Proszę pana, nie, to nie..  - Okropnie się zawstydziłam.
Lekarz przerwał.
- Dobrze, dobrze. - Uśmiechnął się. Rozbawiło mnie to, chociaż ukrywałam uśmiech. Patryk wyszedł.
- Masz cukrzycę. Nie masz o co się martwić, bo to choroba nie straszna, masz w najmniejszym stopniu.
- Słucham? Ja? To chyba nie możliwe. Nie jadam słodyczy zbytnio, zjadłam dzisiaj tylko jednego batonika.
- Nie musisz wcale zjadać dużo słodyczy. Cukrzyca po prostu jest i jej nie zmienisz. Zresztą słyszałem, że twoja mama też ma, więc to raczej dziedziczne. - Odpowiedział lekarz.
Cholerka, przecież nie wiedziałam nic o matki cukrzycy. To dlatego tak dużo pije wody. Eh, czego ja jeszcze o niej nie wiem?
- Zostawię cię teraz, jutro rano wypiszemy cię. I dopowiem ci jeszcze co do twojej choroby.  - Pożegnałam go i wyszedł.

czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział III
Stałam przy płocie, podszedł chłopak, bardzo przystojny. Powoli zbliżał się do mnie. Był tak blisko, jego usta  zbliżały się do moich. Prawie się pocałowaliśmy kiedy podniosłam się z łóżka, otworzyłam oczy i zorientowałam się, że to był sen. Eh. Mogłam to przeżyć chociaż w śnie. Nadia spojrzała się na mnie jak na idiotkę.
- Coś się stało? - Wybuchła śmiechem.
- To tylko jakiś dziwny sen. - Śmiałam się teraz razem z nią. 
Wieczorem kiedy poszła, zadzwoniłam do Patryka.
- Cześć, możemy sie spotkać? 
- Jasne, też miałem dzwonić do ciebie w tej sprawie. 
- No dobrze, to może park? 
- Okej, spotkajmy się w parku, zaraz tam będę, na ławce? - Zapytał.
- Na ławce. - Odpowiedziałam.
Przebrałam koszulkę, wyszłam. Kiedy doszłam, siedział już tam.
- Czekałem. 
- Widzę chyba. - Odpowiedziałam no nie za przyjaźnie. Zawiał zimny wiatr, otarłam ręce, zrobiło się strasznie zimno. 
- Trzymaj, widzę, że ci zimno. - Ściągnął swoją bluzę, dał mi ją, postanowiałam ubrać, chociaż tego bardzo nie chciałam. 
-Dzięki, ale nie musiałeś.
- Ładnie ci w niej. - Na to nie odpowiedziałam. Poczułam jego cudowny zapach perfum.   -Rozstałem się z Nadią. - Powiedział.
- Słyszałam, dlaczego? Trochę dziwne to z twojej strony, byliście razem zaledwie 4 dni. 
- Chcę ci coś powiedzieć. - Kiedy to usłyszałam, wiedziałam, że to nie będzie za wesołe. 
- No to mów..
- No, bo dopiero teraz zorientowałem się, że moje serce należy do innej dziewczyny. 
- Jak to! Po co z nią byłeś? Wiesz jak ona teraz cierpi? Ona cię kocha.. - Z każdą sekundą nie miałam ochoty na niego patrzeć. 
- To skomplikowane. - Odpowiedział.
- Nie, to nie jest skomplikowane. Aha, no i jeszcze jedno, jeśli wolisz inną to proszę cię o to żebyś od niej się odczepił raz na zawsze, jeszcze gorzej będzie cierpieć.  - Byłam strasznie zdenerwowana. 
- Dobrze. 
- To do kogo należy te twoje serce?
- Nie mogę powiedzieć, mówiłem, że to skomplikowane. - Nie wiem dlaczego to skrywał, nigdy nie miał przede mną tajemnic. 
- Chyba jesteśmy przyjaciółmi? 
- Nie mogę. - Powiedział. 
Wstałam z ławki. Spojrzałam się na niego. 
- Będę lecieć i tak nie mam ochoty rozmawiać. - Miałam go dość, spieprzył życie mojej przyjaciółce..
Poszłam w kierunku domu. Nie oglądałam się kiedy nagle usłyszałam. 
- Julka! Przecież ja cię kocham! - Wykrzyknął Patryk.
Stanęłam jak wryta. Zatrzymałam się. To było przerażające! Myślałam, że to sen. Nie mogłam wytrzymać, był już tuż za mną, obróciłam się, spojrzałam. Popatrzałam w oczy, nie, to nie było już przyjemne. 
- Julka,  to nie żart, mówię prawdę. - Pierwszy raz zauważyłam jak płacze. Nie mogłam już tak, nie mogłam tego słuchać, zaczęłam uciekać, biegnąć przed siebie, do domu. - Zaczekaj! - krzyczał, biegł za mną, w końcu odpuścił, a ja byłam zdołowana. Jak to możliwe! Nie wiedziałam co o tym myśleć, wychodzi na to, że to przeze mnie Nadia cierpi!  To nie możliwe, nie mogę w to uwierzyć.  
Otworzyłam drzwi od domu, weszłam. Ku mojemu zdziwieniu, stał mój ojciec prosto przede mną! Boże, stanęłam, zaczęłam płakać ze szczęścia. Ojciec patrzał się na mnie i uśmiechał. 
- No chodź, co tak stoisz.  - Powiedział ojciec. Podeszłam i przytuliłam go mocno, byłam tak szczęśliwa. Usiedliśmy na kanapie, opowiedział mi co się stało, wrócił ponieważ w pracy są małe komplikacje, 3 dni przesiedzi w domu.  Strasznie się cieszyłam. Mogłam w końcu odetchnąć z ulgą, nie przejmować się matką.
- Ejj. A co to za bluza? Skąd ją masz, czy to przypadkiem nie chłopięca? - Zapytała matka.
- Nie, przesadzasz, nie dawno ją kupiłam. - Skłamałam, nawet zapomniałam, że mam ją na sobie. Wszystko mi się przypomniało. 
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę z ojcem i poszłam do swojego pokoju, rozmyślałam cały czas o Patryku, dlaczego muszę być to ja? Dlaczego we mnie musiał się zakochać? Po co był z Nadią? Nic nie mogłam zrozumieć. To wszystko było jakieś dziwne. 

piątek, 21 lutego 2014

Chcesz wiedzieć czy twój blog nadaje się do udostępniania swoich postów?
Wchodzimy tutaj > http://skrytykujemy.blogspot.com/

Rozdział II.


Ciepły piątek się zapowiadał. Jednak moje gardło nie zapragnęło iść do szkoły. 
- Ja nie mogę iść do szkoły, naprawdę, gardło mnie strasznie boli. - Powiedziałam matce.
- Jak nie chcesz iść do szkoły to jedź do lekarza i zanieś zwolnienie , nie ma innego wyjścia. - Odpowiedziała. Miałam jej dość, nie liczy się ze mną, że  jestem chora. 
Cały czas rozmyślałam o tym, czemu Patryk dziwinie się  wczoraj zachowywał. Pojechałam do lekarza z matką, wzięłam zwolnienie, pojechałam do szkoły. Była przerwa. Na drodze stanął mi Jakub.
- Cześć kochana.
- Cześć. - Odpowiedziałam.
- Słyszałaś o Patryku? - zapytał.
- Nie, a o co chodzi? - Zaciekawiło  mnie to.
- Aha, twój kochaniutki chodzi z twoją psiapsiółką. 
- Jak to? Skąd wiesz. - Przestraszyłam się, myślałam, że to jakieś bzdury.
- Normalnie. Nie wiem na jakim ty świecie żyjesz. Trwa to od 3 dni. Szedłem wczoraj za nimi, widziałem jak się pocałowali, wyglądało to na pierwszy pocałunek. Mówię ci, ślepy nie jestem. 
Nie mogłam w to uwierzyć. Odbiegłam od niego. Nie chciałam już z nim rozmawiać, chciałam wyjść z tej szkoły.  Podeszłam do swojej szafki, wzięłam potrzebny zeszyt, poszłam do wychowawcy, dałam zwolnienie. Wychodziłam, podszedł Patryk. 
- Zaczekaj, nie wychódź. - Uśmiechnął się.
- Zostaw mnie. - Odepchnęłam go. - Miałeś mi coś wczoraj powiedzieć, tak? To pewnie to, że chodzisz z Nadią? Nie mogę w to uwierzyć. -Byłam przerażona.  Wyszłam. 
Było mi tak strasznie przykro. Nic mi nie powiedzieli. Nie wiem czemu, przecież.. to nie może być prawda, nie wiem, jeszcze przed chwilą chciałam żeby byli razem. Teraz już mam ich dość.  Z jakiego powodu? Wydaje mi się, że przez to, że Nadia i Patryk byli mi znani jako moi przyjaciele, a nie jako para. Weszłam do domu, przebrałam się w pidżamę, czytałam jakieś opowieści na internecie. Potem zasnęłam.
Wstałam kiedy dochodziła już 5. Przespałam pół dnia. Wyszłam do parku aby się przejść, miałam gdzieś moje gardło i moją matkę co o tym sądzi. Musiałam odetchnąć na świeżym powietrzu. Szłam swoją ulubioną ścieżką, gdzie zawsze spacerowałam z Nadią na wagarach. Park to moje ulubione miejsce, tu przypominają mi się swoje piękne chwile. Gdybym miała wyjechać tęskniłabym za nim najbardziej. Zadzwoniła Majka, koleżanka która niedawno dostała się do naszej szkoły, nie lubiałam jej jakoś za bardzo. Wszędzie się wtrąca, wtyka nosa nie w swoje sprawy. 
- Siema. Przyjdź do parku.
- No jestem i co? - Odpowiedziałam.
- No to przyjdź.. Tam blisko placu zabaw. Proszę, będę czekać. - Rozłączyła się.
Nie wiem co miała na myśli, obawiałam się jej. Od kiedy pojawiła się w szkole jest coraz więcej problemów. Doszłam do miejsca, nie było jej, więc szłam przed siebie, na ławeczce, siedział Patryk i Nadia. Trzymali się za ręce. Podeszłam bliżej przyglądałam się. Byli tak przejęci sobą, że mnie nie zauważyli, stanęłam za drzewem, słyszłam wszystko dokładnie.
- Wiesz, fajnie, że cie poznałam. - Powiedziała Nadia.
- Wiem. - Uśmiechnął się, tak jak do mnie kiedy mnie pocieszał. 
Miałam dość zawróciłam. Przeszłam parę kroków kiedy usłyszłam.
- Julia!
Odwróciłam się. Była to Nadia. Podbiegła.
- Czego chcesz? - Zapytałam rozwścieczona.
- Dlaczego nas unikasz? Chciałaś nas sprawdzić?
- Nie, nie chciałam, może wy sie zastanówcie co robicie, skrywacie za mną jakiś beznadziejny związeczek. Nikt mi nic nie powiedział. Jestem tu przypadkiem. Zostawcie mnie w spokoju, o jedno was proszę. Baliście się, że będę zazdrosna, jesteście w błędzie. 
- Ale.. 
- Nie ma żadnego ale, jak mówiłam dajcie mi spokój, idź się lepiej z nim poprzytulaj! - Przeszkodziłam jej. Pobiegłam w stronę domu. 
Wróciłam. Już wiedziałam dlaczego Majka chciała mnie tam ściągnąć. Dobrze sądziłam, że ona chce tylko spieprzyć wszystko co pozostało mi dobrego. A co do Nadii i Patryka, nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. 
Kolejny dzień. Wstałam wcześnie rano, postanowiłam nie myśleć o zakochanej parze. Postanowiłam poczatować w necie. Wyskoczyło powiadomienie z czatu. 
"- Hej, przepraszam, ale chciałam abyś się o nich dowiedziała, wiem co mogłaś  o mnie pomyśleć, jednak nie jestem taką zdzirą jaką tobie się wydaje, proszę abyśmy się spotkały, możemy pójść do kina, przyjdę po ciebie, może w końcu przestaniesz o mnie źle myśleć, o 16.00 będę u ciebie. Jeszcze raz przepraszam. " - Majka. 
Zdziwiłam się tym co mi napisała, już nie wiedziałam co o niej myśleć, a może to znów jej jakiś podstęp? Spróbuję, muszę się dowiedzieć kim ona naprawdę jest. 
Dochodziła 15.00. Ktoś zapukał. Zbiegłam na dół, otworzyłam drzwi,spodziewałam sie Majki jednak  przede mną stał Patryk. 
- Przepraszam. Bardzo cię przepraszam, zachowaliśmy się nieodpowiednio. 
- No, mówisz całkiem prawdę. - Odpowiedziałam, poprawiłam grzywkę, kiedy on patrzał się na mnie tak jakby nie widział mnie przez długi czas. Było to bardzo dziwne, zawstydziłam się. - O co ci chodzi? Coś ze mną nie tak? 
- Nie. Całkiem dobrze. - Uśmiechnął się szczerze. - Wybaczysz mi? - Kiedy spowrotem na niego spojrzałam, zmiękłam, wiem, że nie powinien skrywać jego związku z Nadią , ale w sumie to nie trwało zbyt długo. Nigdy nie zauważyłam, jakie ma piękne niebieski oczy, śliczne  ciemne włosy. Wpatrywałam się w jego ślepia a on w moje. - No to jak będzie Julcia? - Powiedział. 
- No dobrze, niech ci będzie. - Przytulił mnie mocno. 
- Bardzo mi na tobie zależy, jesteś moją przyjaciółką, pamiętaj o tym, zawsze nią będziesz. - Ucieszyłam się, zaskoczyło mnie to co powiedział, nigdy tego mi nie wyznał, jednak nic nie odpowiedziałam. - Słuchaj, ja będę lecieć, wybieram się do kina z kolegami, przepraszam. - Nagle, przypomniało mi się, że ja też idę, wiem jak bardzo Patryk nie lubi Majki, boję się jego reakcji. 
- Dobra leć. Na.. 
- Narazie. - Przeszkodził mi i poszedł. 
Postanowiłam, że nie wybiorę się do kina, odpuszczę sobie, napisałam do Majki, że możemy się spotkać u mnie, porozmawiać, skłamałam, że nie mam ochoty iść do kina, ale nie miałam wyjścia. Po 16 przyszła do mnie. Usiadłyśmy na kanapie. 
- Wiem, że cały czas zachowuję się idiotycznie. Ale wczoraj kiedy podsłuchałam twoją rozmowę z Nadią, zrobiło mi się ciebie naprawdę żal. Przepraszam i chciałabym abyś zapomniała o tej sytuacji. - Czułam, że ona naprawdę jest inna. Żałowała tego co wczoraj zrobiła. 
- No dobrze, nie musisz się już tłumaczyć, w sumie to dobrze, że tak zrobiłaś, zobaczyłam ich, to ważne.  - Postanowiłam zapomnieć. 
Zrobiłyśmy kawę, długo rozmawiałyśmy.Ona jest naprawdę spoko. Długo przesiedziałyśmy, do samego wieczora.  Poszła po 3 godzinach, nie żałowałam, że straciłam dla niej czas.  Zaplanowałam już kiedy wyjeżdżam na wieś, dokładnie za nie całe 2 tygodnie, wtedy zaczną się wakacje. Nie mogę się doczekać.  Położyłam się do łóżka. Przysypiałam kiedy, usłyszałam swój telefon. Była to Nadia. 
- Musimy się spotkać. 
- Oszalałaś, wiesz która godzina? - Zdziwiłam się. 
- Wiem, ale to ważne, muszę z tobą porozmawiać. - Usłyszałam jak płacze. Zgodziłam się, nie wiedziałam co się dzieje. 
Zeszłam po cichu aby moja matka mnie nie usłyszała, poszłam do parku. 
- Cześć. - Powiedziała Nadia. - Przepraszam. - Zaczęła płakać. - Wybacz mi. Proszę. 
- Dobrze, nie płacz. - Przytuliłam ją. - Ale czy to jest powód do płaczu? Co się stało? 
- Nic, nic. Naprawdę, przejęłam się tą całą no.. sytuacją. - Czułam, że kręci. 
- Mam nadzieję, że nie kłamiesz. - Powiedziałam. Nie odpowiedziała, poprosiłam ją aby przyszła do mnie na noc, chciałam ją uspokoić i dowiedzieć się co się stało. Zgodziła się. Poszłyśmy do pokoju, uspokoiłam ją, a następnie zapytałam:
- Możesz mi w końcu powiedzieć co się dzieje? 
- To trudne. Bardzo. Przed chwilą zadzwonił Patryk i... - Nie dokończyła. 
- No i co! - Wykrzyknęłam. 
- Zerwał ze mną. - Zaczęła płakać. 
- Hej.. Nie płacz.. Ale dlaczego ? - Zrobiło mi się naprawdę przykro, łzy napływały mi do oczu, szkoda było mi jej. 
- Nie wiem, powiedział tylko, że rozmawiał z tobą i przemyślał sytuacje, więcej nic. Dlaczego każdy woli ciebie? Pewnie to ten powód.. Ja naprawdę byłam szczęśliwa. Prosze nie mów jemu, że ci to powiedziałam, proszę. Ja na prawdę go kocham, od bardzo dawna. Dopiero teraz byłam w pełni szczęśliwa. 

- Boże. Nie wiem co powiedzieć, na pewno to nie przeze mnie.  Uspokój się, będzie dobrze, masz mnie, pamiętaj. - Przytuliłam ją. Zastanawiało mnie to dlaczego zmienił zdanie, przecież nic mu nie powiedziałam. 

czwartek, 6 lutego 2014

"Wieczność"

"Wtedy spadałam na ziemię kiedy nagle, złapał mnie ktoś, ktoś kto zmienił me życie"

Rozdział I

Było jasno, i dosyć dobra pogoda, obudziły mnie promienie słońca. Przejrzałam się w lustrze, zeszłam na dół, gdzie zła matka spojrzała się na mnie ostrym wzrokiem. Nigdy nie stanie się dla mnie kimś ważnym.  Ojciec jak codzień jadł śniadanie.. Co czasami mnie denerwowało. Jednak w ich myślach i twarzach głębiła się czerń, stała czerń. Wlałam mleko do miski, nasypałam płatków. Usiadłam obok ojca. Wzięłam ich pełną łyżkę  kiedy zobaczyłam, że dzień nie zaczął się jak zawsze.

- Co się dzieje? - Musiałam o to zapytać, po głowie przechodziły mi najgorsze rzeczy.

- Nie ważne. - Odpowiedziała jedyna osoba którą powinnam najbardziej kochać. 

- Wyjeżdżam. - Odpowiedział ojciec..  który tak naprawdę nie myślał co będzie ze mną.

Poszłam do pokoju, nie zamierzałam tam siedzieć, ani z nimi rozmawiać.  Wiedziałam, że do tego dojdzie, tak jak 3 lata temu. Zawsze nienawidziłam swojej matki, i on dobrze o tym wie.  Bez pukania weszła moja matka.

- Posłuchaj, nie zamierzam się użalać nad tobą. Ale zrozum, że nie mamy pieniędzy. Proszę, nie sprawiaj mi kolejnych kłopotów, wyjdź do koleżanki, pożegnaj się z ojcem. - Wyszła, bez zaczekania na moją odpowiedź. 

Powoli zaczynam rozumieć, że psycholog się mylił. Nigdy nie będzie moją matką. Miałam ich wszystkich dość, gdybym miała gdzie iść, dawno bym gdzieś uciekła. Na szczęście zbliżały się wakacje.. Wtedy chociaż mogę odetchnąć z ulgą i wyjechać na ukochaną wieś babci. Wkurza mnie szum aut a nie drzew.. Wszystko tu jest całkiem inne. Czasami czuję, że nie długo umrę. Nic mi się nie układa.. 

Pożegnałam się z ojcem, z łzami w oczach. Matka chyba tego nie przeżywała za bardzo. Jak można być tak straszną osobą. Poszłam do przyjaciółki. Jednak tam jej nie zastałam. Poszłam więc do parku gdzie spotkałam Patryka, mojego dobrego znajomego. 

- Cześć. - Powiedziałam.

-Witaj. - Uśmiechnął się do mnie takim szczerym uśmiechem. - Co ty taka przygnębiona? 

- Niestety, ale mój ojciec wyjechał. - Rozpoznał mój żal. 

- Przykro mi. - Powiedział.

On zawsze będzie taki sam. Miły, jak zawsze tylko przy nim mogę się naprawdę szczerze uśmiechnąć. Usiadliśmy na ławce. Opowiedziałam mu wszystko, czego naprawdę nie wiedział. 

- Nie wiedziałem, że jest aż tak źle. Naprawdę, myślałem, że  polubisz w końcu swoją matkę. Pomógł bym ci jakoś, tyle, że nie wiem jak. 

Zawsze był przy mnie. Znamy się od dziecka, nigdy nie mogłabym go odsunąć od siebie. Rozmawialiśmy, kiedy zadzwonił telefon. 

-Cześć, miałyśmy robić pracę domową tak? - Powiedziała Wiktoria. 

- Tak, zaraz do ciebię przyjdę. - Odpowiedziałam. 

Kiedy chciałam mu powiedzieć, że idę, uśmiechnął się.

- Idź już, wiem jak ciężko ci powiedzieć "narazie". 

Odwzajemniłam uśmiech i poszłam. 

Rano zaspałam do szkoły, matka od razu na to zareagowała.

- Która godzina? - Zapytała.

-Jakoś po 9. A co chcesz? - Nie chciałam z nią rozmawiać.

- O której chodzi się do szkoły? Jezusie.. mówiłam ojcu, że nie dam se rady.. 

- Cholera, raz  się spóźniłam i robisz mi problemy? Już idę i daj mi spokój. - Miałam jej dość.. 

Po szkole umówiłam się z Nadią. Poszłyśmy do kina. 

- Zamówię popcorn, a ty postój przy wejściu, dobrze? 

Nadia poszła zamówić a ja zostałam przy wejściu. Napisała do mnie matka. "Gdzie jesteś, która jest godzina? Zaraz wracaj" Nie zdążyłam przeczytać kiedy stanął nade mną jakiś brunet, wysoki, nie dosięgałam mu nawet do głowy. Wzrok rzuciłam na jego twarz. Uśmiechał się.

- Cześć, stoisz tak w wejściu, a ja chcę obejrzeć film- Śmiał się. 

- Cześć, przepraszam, proszę wejdź. - Odpowiedziałam.

- Może wejdziesz ze mną? - Zapytał.

- Czekam na przyjaciółkę, chcesz to możesz pójść z nami. - Nie wiedziałam co powiedzieć..

- Nie no spoko, pójdę już. - Uśmiechnął się powtórnie. 

Minęło parę minut. Zjawiła się Nadia. 

- Coś ty taka wyszczerzona? Co? 

- Nic, nic, wejdźmy już, bo film się zaczął. - Odpowiedziałam. 

Chłopak siedział za nami 2 rzędy.. Kiedy spojrzałam, zauważyłam, że był cały czas zadowolony, co dziwiło mnie. Było w nim coś zaciekawiającego, a nawet powiem, że był bardzo przystojny. Po 2 godzinach beznadziejnego filmu, wróciliśmy do mojego domu, wtedy opowiedziałam jej o tym dziwnym chłopaku. Na szczęście matka nie miała nic przeciwko aby Nadia została u nas na noc, i nie mówiła nic na to, że za długo na mnie czekała. Ucieszyło mnie chociaż to.. i ten chłopak. 

Po długich rozmowach z Nadią, zasnęłyśmy. A rano wstałam żywo, wiedząc, że mam obok swoją najlepszą przyjaciółkę. Śnił mi się ten chłopak.  Chociaż ten jeden jedyny raz nie miałam żadnych koszmarów. Chyba częściej zacznę chodzić do kina. Zjadłyśmy śniadanie, poszłyśmy do szkoły. Lekcje  minęły normalnie, naszczęście. Dowiedziałam się, że coraz lepiej idzie mi na fizyce, najgorszym przedmiocie z którym mam problemy. Po szkole poszłyśmy na lody, gdzie spotkałyśmy Patryka z którym Nadia jak codzień flirtowała, a on z nią, tak na to wyglądało. Czasami jestem trochę zazdrosna o nich. Ale każdy wolałby tak uroczą dziewczynę jak ona. Uważam, że powinni być razem, na pewno byłoby im ze sobą dobrze. Długo nie byliśmy na tych lodach. Byłam strasznie zmęczona po lekcjach, poszłam więc domu. Ledwo co weszłam do domu i dostałam smsa. 

"Wyjdziesz przed dom? Na chwilę?, Patryk. "

Wyszłam, zapytałam się o co chodzi.

- Co chciałeś zapytać? 

- Eh. Nie wiem jak ci to powiedzieć. A no tak. Mogę zrobić z tobą zadanie z biologi? - To było dziwne, wybronił się z czegoś. 

Weszliśmy, braliśmy się za zadanie. 

- Zauważyłem, że masz piękne oczy. - Powiedział Patryk. Nie odpowiedziałam na te jego stwierdzenie, ale uśmiechnęłam się lekko, i wpatrywałam się w kartkę papieru.  - Dlaczego nic nie mówisz? 

- Nie wiem, zdziwiłeś mnie tym stwierdzieniem, dotychczas jeszcze mi tego nie mówiłeś, dziękuję. Ale czy nic się nie stało? Bo widzę, po oczach, że coś nie tak.

- Nie, nic. Wydaje ci się tylko, cieszę się, że mogę mieć taką przyjaciółkę. - Powiedział. Znów kolejny komplement. Nie wiem czy to realne, według mnie musiało się coś na prawdę złego stać.

Patrzał cały czas na mnie, jednak nie wiedziałam o co chodzi, chciałam zapytać, ale pewnie i tak się wygada.  Zrobiliśmy zadanie, uściskaliśmy się, wyszedł. Jednak tego razu nie uśmiechnął się. Nadal pamiętam o tym uroczym chłopaku, na prawdę mi się spodobał, zresztą, to przecież chłopak którego nie znam ani nigdy nie poznam. Wolę nie myśleć, a zająć się swoimi prywatnymi sprawami, jak matka.  Uruchomiłam komputer i wyskoczył mi mail od Jakuba.

"- Cześć, wiem, że cię nie ma. Ale chciałbym cię przeprosić za te wszystkie przykrości kiedyś, po prostu żal mi ich. Przepraszam. Całuję."

Nie wiem co dziś za dzień. O co chodzi? Zeszłam na dół, matka oglądała telewizję. Ku mojemu zdziwieniu, ktoś zapukał i wszedł jakiś facet. Uśmiechnął się do mnie. 

- Dzień dobry. 

- Dzień dobry. - Odpowiedziałam. 

Przypominał mi kogoś, jakbym go znała. To wszystko było cholernie tajemnicze. Zaraz po odejściu jakiegoś dziwnego gościa, zeszłam do matki aby się zapytać kto to był jednak ona odpowiedziała, że to zwyczajny facet z jej pracy, że musieli coś załatwić. Na prawdę, to pewnie kłamała. Boję się, czy to nie jej facet do wzięcia, jeśli tak, to żal mi jej niesamowicie. Zastanawiam się właśnie, czy Jakub nie wziął za dużo narkotyków. Po moich myślach przechodzi za dużo przebłysków.. 


Główni bohaterzy. "Wieczność"

Julia. 
16 lat. Wspaniała dziewczyna, która ma problemy ze swoją rodziną. 
A może kiedyś stanie się szczęśliwa? 
Nadia.
Najlepsza przyjaciółka Juli, znają się od dziecka. 16 lat. Trochę szalona. 


Majka. 
Dziewczyna którą nie obchodzi  co kto o niej myśli, jest stanowcza, 16 lat. 

Patryk.
Najlepszy przyjaciel Nadii i Julii. W wieku swoich przyjaciółek. Uroczy, miły, sympatyczny, uwielbia się uśmiechać. 
Michał.
Szczery, kochany,  przystojny chłopak. Uwielbia flirtować z dziewczynami. 

Ciekawi ludzie