"Wieczność"
"Wtedy spadałam na ziemię kiedy nagle, złapał mnie ktoś, ktoś kto zmienił me życie"
Rozdział I
Było jasno, i dosyć dobra pogoda, obudziły mnie promienie słońca. Przejrzałam się w lustrze, zeszłam na dół, gdzie zła matka spojrzała się na mnie ostrym wzrokiem. Nigdy nie stanie się dla mnie kimś ważnym. Ojciec jak codzień jadł śniadanie.. Co czasami mnie denerwowało. Jednak w ich myślach i twarzach głębiła się czerń, stała czerń. Wlałam mleko do miski, nasypałam płatków. Usiadłam obok ojca. Wzięłam ich pełną łyżkę kiedy zobaczyłam, że dzień nie zaczął się jak zawsze.
- Co się dzieje? - Musiałam o to zapytać, po głowie przechodziły mi najgorsze rzeczy.
- Nie ważne. - Odpowiedziała jedyna osoba którą powinnam najbardziej kochać.
- Wyjeżdżam. - Odpowiedział ojciec.. który tak naprawdę nie myślał co będzie ze mną.
Poszłam do pokoju, nie zamierzałam tam siedzieć, ani z nimi rozmawiać. Wiedziałam, że do tego dojdzie, tak jak 3 lata temu. Zawsze nienawidziłam swojej matki, i on dobrze o tym wie. Bez pukania weszła moja matka.
- Posłuchaj, nie zamierzam się użalać nad tobą. Ale zrozum, że nie mamy pieniędzy. Proszę, nie sprawiaj mi kolejnych kłopotów, wyjdź do koleżanki, pożegnaj się z ojcem. - Wyszła, bez zaczekania na moją odpowiedź.
Powoli zaczynam rozumieć, że psycholog się mylił. Nigdy nie będzie moją matką. Miałam ich wszystkich dość, gdybym miała gdzie iść, dawno bym gdzieś uciekła. Na szczęście zbliżały się wakacje.. Wtedy chociaż mogę odetchnąć z ulgą i wyjechać na ukochaną wieś babci. Wkurza mnie szum aut a nie drzew.. Wszystko tu jest całkiem inne. Czasami czuję, że nie długo umrę. Nic mi się nie układa..
Pożegnałam się z ojcem, z łzami w oczach. Matka chyba tego nie przeżywała za bardzo. Jak można być tak straszną osobą. Poszłam do przyjaciółki. Jednak tam jej nie zastałam. Poszłam więc do parku gdzie spotkałam Patryka, mojego dobrego znajomego.
- Cześć. - Powiedziałam.
-Witaj. - Uśmiechnął się do mnie takim szczerym uśmiechem. - Co ty taka przygnębiona?
- Niestety, ale mój ojciec wyjechał. - Rozpoznał mój żal.
- Przykro mi. - Powiedział.
On zawsze będzie taki sam. Miły, jak zawsze tylko przy nim mogę się naprawdę szczerze uśmiechnąć. Usiadliśmy na ławce. Opowiedziałam mu wszystko, czego naprawdę nie wiedział.
- Nie wiedziałem, że jest aż tak źle. Naprawdę, myślałem, że polubisz w końcu swoją matkę. Pomógł bym ci jakoś, tyle, że nie wiem jak.
Zawsze był przy mnie. Znamy się od dziecka, nigdy nie mogłabym go odsunąć od siebie. Rozmawialiśmy, kiedy zadzwonił telefon.
-Cześć, miałyśmy robić pracę domową tak? - Powiedziała Wiktoria.
- Tak, zaraz do ciebię przyjdę. - Odpowiedziałam.
Kiedy chciałam mu powiedzieć, że idę, uśmiechnął się.
- Idź już, wiem jak ciężko ci powiedzieć "narazie".
Odwzajemniłam uśmiech i poszłam.
Rano zaspałam do szkoły, matka od razu na to zareagowała.
- Która godzina? - Zapytała.
-Jakoś po 9. A co chcesz? - Nie chciałam z nią rozmawiać.
- O której chodzi się do szkoły? Jezusie.. mówiłam ojcu, że nie dam se rady..
- Cholera, raz się spóźniłam i robisz mi problemy? Już idę i daj mi spokój. - Miałam jej dość..
Po szkole umówiłam się z Nadią. Poszłyśmy do kina.
- Zamówię popcorn, a ty postój przy wejściu, dobrze?
Nadia poszła zamówić a ja zostałam przy wejściu. Napisała do mnie matka. "Gdzie jesteś, która jest godzina? Zaraz wracaj" Nie zdążyłam przeczytać kiedy stanął nade mną jakiś brunet, wysoki, nie dosięgałam mu nawet do głowy. Wzrok rzuciłam na jego twarz. Uśmiechał się.
- Cześć, stoisz tak w wejściu, a ja chcę obejrzeć film- Śmiał się.
- Cześć, przepraszam, proszę wejdź. - Odpowiedziałam.
- Może wejdziesz ze mną? - Zapytał.
- Czekam na przyjaciółkę, chcesz to możesz pójść z nami. - Nie wiedziałam co powiedzieć..
- Nie no spoko, pójdę już. - Uśmiechnął się powtórnie.
Minęło parę minut. Zjawiła się Nadia.
- Coś ty taka wyszczerzona? Co?
- Nic, nic, wejdźmy już, bo film się zaczął. - Odpowiedziałam.
Chłopak siedział za nami 2 rzędy.. Kiedy spojrzałam, zauważyłam, że był cały czas zadowolony, co dziwiło mnie. Było w nim coś zaciekawiającego, a nawet powiem, że był bardzo przystojny. Po 2 godzinach beznadziejnego filmu, wróciliśmy do mojego domu, wtedy opowiedziałam jej o tym dziwnym chłopaku. Na szczęście matka nie miała nic przeciwko aby Nadia została u nas na noc, i nie mówiła nic na to, że za długo na mnie czekała. Ucieszyło mnie chociaż to.. i ten chłopak.
Po długich rozmowach z Nadią, zasnęłyśmy. A rano wstałam żywo, wiedząc, że mam obok swoją najlepszą przyjaciółkę. Śnił mi się ten chłopak. Chociaż ten jeden jedyny raz nie miałam żadnych koszmarów. Chyba częściej zacznę chodzić do kina. Zjadłyśmy śniadanie, poszłyśmy do szkoły. Lekcje minęły normalnie, naszczęście. Dowiedziałam się, że coraz lepiej idzie mi na fizyce, najgorszym przedmiocie z którym mam problemy. Po szkole poszłyśmy na lody, gdzie spotkałyśmy Patryka z którym Nadia jak codzień flirtowała, a on z nią, tak na to wyglądało. Czasami jestem trochę zazdrosna o nich. Ale każdy wolałby tak uroczą dziewczynę jak ona. Uważam, że powinni być razem, na pewno byłoby im ze sobą dobrze. Długo nie byliśmy na tych lodach. Byłam strasznie zmęczona po lekcjach, poszłam więc domu. Ledwo co weszłam do domu i dostałam smsa.
"Wyjdziesz przed dom? Na chwilę?, Patryk. "
Wyszłam, zapytałam się o co chodzi.
- Co chciałeś zapytać?
- Eh. Nie wiem jak ci to powiedzieć. A no tak. Mogę zrobić z tobą zadanie z biologi? - To było dziwne, wybronił się z czegoś.
Weszliśmy, braliśmy się za zadanie.
- Zauważyłem, że masz piękne oczy. - Powiedział Patryk. Nie odpowiedziałam na te jego stwierdzenie, ale uśmiechnęłam się lekko, i wpatrywałam się w kartkę papieru. - Dlaczego nic nie mówisz?
- Nie wiem, zdziwiłeś mnie tym stwierdzieniem, dotychczas jeszcze mi tego nie mówiłeś, dziękuję. Ale czy nic się nie stało? Bo widzę, po oczach, że coś nie tak.
- Nie, nic. Wydaje ci się tylko, cieszę się, że mogę mieć taką przyjaciółkę. - Powiedział. Znów kolejny komplement. Nie wiem czy to realne, według mnie musiało się coś na prawdę złego stać.
Patrzał cały czas na mnie, jednak nie wiedziałam o co chodzi, chciałam zapytać, ale pewnie i tak się wygada. Zrobiliśmy zadanie, uściskaliśmy się, wyszedł. Jednak tego razu nie uśmiechnął się. Nadal pamiętam o tym uroczym chłopaku, na prawdę mi się spodobał, zresztą, to przecież chłopak którego nie znam ani nigdy nie poznam. Wolę nie myśleć, a zająć się swoimi prywatnymi sprawami, jak matka. Uruchomiłam komputer i wyskoczył mi mail od Jakuba.
"- Cześć, wiem, że cię nie ma. Ale chciałbym cię przeprosić za te wszystkie przykrości kiedyś, po prostu żal mi ich. Przepraszam. Całuję."
Nie wiem co dziś za dzień. O co chodzi? Zeszłam na dół, matka oglądała telewizję. Ku mojemu zdziwieniu, ktoś zapukał i wszedł jakiś facet. Uśmiechnął się do mnie.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. - Odpowiedziałam.
Przypominał mi kogoś, jakbym go znała. To wszystko było cholernie tajemnicze. Zaraz po odejściu jakiegoś dziwnego gościa, zeszłam do matki aby się zapytać kto to był jednak ona odpowiedziała, że to zwyczajny facet z jej pracy, że musieli coś załatwić. Na prawdę, to pewnie kłamała. Boję się, czy to nie jej facet do wzięcia, jeśli tak, to żal mi jej niesamowicie. Zastanawiam się właśnie, czy Jakub nie wziął za dużo narkotyków. Po moich myślach przechodzi za dużo przebłysków..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz