Stałam przy płocie, podszedł chłopak, bardzo przystojny. Powoli zbliżał się do mnie. Był tak blisko, jego usta zbliżały się do moich. Prawie się pocałowaliśmy kiedy podniosłam się z łóżka, otworzyłam oczy i zorientowałam się, że to był sen. Eh. Mogłam to przeżyć chociaż w śnie. Nadia spojrzała się na mnie jak na idiotkę.
- Coś się stało? - Wybuchła śmiechem.
- To tylko jakiś dziwny sen. - Śmiałam się teraz razem z nią.
Wieczorem kiedy poszła, zadzwoniłam do Patryka.
- Cześć, możemy sie spotkać?
- Jasne, też miałem dzwonić do ciebie w tej sprawie.
- No dobrze, to może park?
- Okej, spotkajmy się w parku, zaraz tam będę, na ławce? - Zapytał.
- Na ławce. - Odpowiedziałam.
Przebrałam koszulkę, wyszłam. Kiedy doszłam, siedział już tam.
- Czekałem.
- Widzę chyba. - Odpowiedziałam no nie za przyjaźnie. Zawiał zimny wiatr, otarłam ręce, zrobiło się strasznie zimno.
- Trzymaj, widzę, że ci zimno. - Ściągnął swoją bluzę, dał mi ją, postanowiałam ubrać, chociaż tego bardzo nie chciałam.
-Dzięki, ale nie musiałeś.
- Ładnie ci w niej. - Na to nie odpowiedziałam. Poczułam jego cudowny zapach perfum. -Rozstałem się z Nadią. - Powiedział.
- Słyszałam, dlaczego? Trochę dziwne to z twojej strony, byliście razem zaledwie 4 dni.
- Chcę ci coś powiedzieć. - Kiedy to usłyszałam, wiedziałam, że to nie będzie za wesołe.
- No to mów..
- No, bo dopiero teraz zorientowałem się, że moje serce należy do innej dziewczyny.
- Jak to! Po co z nią byłeś? Wiesz jak ona teraz cierpi? Ona cię kocha.. - Z każdą sekundą nie miałam ochoty na niego patrzeć.
- To skomplikowane. - Odpowiedział.
- Nie, to nie jest skomplikowane. Aha, no i jeszcze jedno, jeśli wolisz inną to proszę cię o to żebyś od niej się odczepił raz na zawsze, jeszcze gorzej będzie cierpieć. - Byłam strasznie zdenerwowana.
- Dobrze.
- To do kogo należy te twoje serce?
- Nie mogę powiedzieć, mówiłem, że to skomplikowane. - Nie wiem dlaczego to skrywał, nigdy nie miał przede mną tajemnic.
- Chyba jesteśmy przyjaciółmi?
- Nie mogę. - Powiedział.
Wstałam z ławki. Spojrzałam się na niego.
- Będę lecieć i tak nie mam ochoty rozmawiać. - Miałam go dość, spieprzył życie mojej przyjaciółce..
Poszłam w kierunku domu. Nie oglądałam się kiedy nagle usłyszałam.
- Julka! Przecież ja cię kocham! - Wykrzyknął Patryk.
Stanęłam jak wryta. Zatrzymałam się. To było przerażające! Myślałam, że to sen. Nie mogłam wytrzymać, był już tuż za mną, obróciłam się, spojrzałam. Popatrzałam w oczy, nie, to nie było już przyjemne.
- Julka, to nie żart, mówię prawdę. - Pierwszy raz zauważyłam jak płacze. Nie mogłam już tak, nie mogłam tego słuchać, zaczęłam uciekać, biegnąć przed siebie, do domu. - Zaczekaj! - krzyczał, biegł za mną, w końcu odpuścił, a ja byłam zdołowana. Jak to możliwe! Nie wiedziałam co o tym myśleć, wychodzi na to, że to przeze mnie Nadia cierpi! To nie możliwe, nie mogę w to uwierzyć.
Otworzyłam drzwi od domu, weszłam. Ku mojemu zdziwieniu, stał mój ojciec prosto przede mną! Boże, stanęłam, zaczęłam płakać ze szczęścia. Ojciec patrzał się na mnie i uśmiechał.
- No chodź, co tak stoisz. - Powiedział ojciec. Podeszłam i przytuliłam go mocno, byłam tak szczęśliwa. Usiedliśmy na kanapie, opowiedział mi co się stało, wrócił ponieważ w pracy są małe komplikacje, 3 dni przesiedzi w domu. Strasznie się cieszyłam. Mogłam w końcu odetchnąć z ulgą, nie przejmować się matką.
- Ejj. A co to za bluza? Skąd ją masz, czy to przypadkiem nie chłopięca? - Zapytała matka.
- Nie, przesadzasz, nie dawno ją kupiłam. - Skłamałam, nawet zapomniałam, że mam ją na sobie. Wszystko mi się przypomniało.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę z ojcem i poszłam do swojego pokoju, rozmyślałam cały czas o Patryku, dlaczego muszę być to ja? Dlaczego we mnie musiał się zakochać? Po co był z Nadią? Nic nie mogłam zrozumieć. To wszystko było jakieś dziwne.